czwartek, 1 maja 2014

RÓWNOŚĆ...
Przekonujące są ostatnie zajęcia  z Rawłuszko. Równość polega na tym by podmiotom równorzędnym dawać równe prawa, a podmioty nierównorzędne traktować odmiennie. Po co dawać komuś prawa z których nie może skorzystać?
Pamiętajmy zatem by oprócz walki o zmianę prawa sprawdzić także w swoim środowisku jak wdrażany jest gender mainstreaming, ale przede wszystkim pozytywne działanie..."Mężczyźni posługują się kobietami do tworzenia swojego ego. Nauczono ich, że aby lepiej się poczuć wystarczy znaleźć sobie kobietę, która będzie mniej zarabiać i podziwiać ich pracę". Pora z tym skończyć...
Transseksualizm...de lege ferenda...
Na wstępie trzeba przypomnieć, że etiologia transseksualizmu nie jest obecnie znana. Istnieją jedynie pewne hipotezy. Jednak kolejne analizy skłoniły mnie do wniosku, iż dla odpowiedniego zabezpieczenie interesów tej wąskiej grupy ludzi wcale nie jest konieczne poznanie odpowiedzi na zawartą wcześniej wątpliwość. Pamiętać trzeba, że określenie płci metrykalnej musi współgrać i być w pierwszej kolejności zależne od poczucia przynależności do danej płci. Dopiero wtedy jednostka może realizować swoje zadania w społeczeństwie. Z całą stanowczością dla odpowiedniego zabezpieczenia całej procedury zmiany płci i zapobiegania nadużyciom stworzyć trzeba specjalny panel ekspertów. Tylko połączone siły lekarzy i prawników pozwolą uniknąć poważnych błędów diagnostycznych i interpretacyjnych. Taki panel działa np. w ramach Gender Recognition Act.
Analiza orzecznictwa polskiego sądownictwa faktycznie ukazuje szereg problemów związanych z transseksualizmem. Przede wszystkim jednak obnażyła minimalizm w zapewnieniu gwarancji ochrony praw transseksualisty.
Po części spowodowane jest to brakiem woli politycznej. Jednak najsmutniejsze jest to, że sami  zainteresowani odczuwają niemoc i wątpia w swoją siłę przebicia. Tam gdzie obywatel innego państwa dochodził swoich racji poza granicami kraju widać wyraźną poprawę jego sytuacji. Na słowa pochwały zasługuje środowisko lekarskie, które mimo niepewności co do legalności zabiegów chirurgicznych, spieszyło z pomocą potrzebującym. Zaznaczyć trzeba, że wysiłki doktryny i judykatury w tej kwestii skazane są wobec braku szczegółowych uregulowań na porażkę. Mimo wielu prób skontratypizowania, nie udało się zatrzeć wrażenia, że tylko odpowiednia ustawa rozwieje wszelkie wątpliwości. Proponowane zmiany w kodeksie karnym są konieczne. Nie można w żaden sposób godzić się z sytuacją, w której tak szykanowana grupa jak transseksualiści nie korzysta ze specjalnej ochrony, przynajmniej do czasu wzrostu akceptacji społecznej. Trudno jednak obronić się przed zarzutem, że przepisy antydyskryminacyjne w nieszczęśliwej redakcji często przynoszą
więcej szkód, niż gdyby ich w ogóle nie było. 
Najwięcej kontrowersji powstało jednak na gruncie prawa konstytucyjnego i prawa cywilnego. Dychotomiczny podział płci i jasno przydzielona im rola stoją często w opozycji do transseksualizmu. Powyższe gałęzie prawa bronią chrześcijańskich wartości rodzinnych. Może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że stosunki międzyludzkie często wychodzą poza te ramy, a tam nie znajdują już prawie żadnej ochrony. Nic więc dziwnego, że łatwiej spróbować wkraść się w tradycyjny model rodziny. Szukanie na siłę argumentów przeciw utrzymaniu więzi prawnych między transseksualistą a jego dzieckiem, rodzicem lub małżonkiem nie ma w moim przekonaniu najmniejszego sensu. Jeśli prawo występować będzie przeciw prawdziwym, interpersonalnym uczuciom, z czasem zostanie przez człowieka odrzucone jak zużyty mebel.
To co buduje harmonię i ład w społeczeństwie znajduje swoje źródło w wewnętrznym poczuciu szczęścia. Powołując się na dogmat o niezmienności płci nie można zatrzymać udowodnionych już racji, że ciało człowieka jest narzędziem w ręku jego duszy. Służyć ma prokreacji i budowaniu globalnego dobrobytu, ale nie za wszelką cenę. Prawo do zmiany płci powinno być oczywiste i prawnie zagwarantowane. Kwestia przeprowadzenia zabiegu chirurgicznej korekty płci powinna mieć drugorzędny charakter. Jak dotąd tylko Zasady Yogyakarty wypowiedziały się w sposób zdecydowany za taką gwarancją. Poczytuje to jednak jako dobrą kartę na przyszłość. Są zasadniczo dwa tryby zmiany płci w obowiązującym prawie naszych sąsiadów (Niemcy, UK).
Pierwszy z nich pozwalający na zmianę oznaczenia samego imienia wykorzystałbym osobiście we wczesnym stadium wykrycia transseksualizmu. Dzieci żyjące w dysforii płciowej powinny mieć złagodzony dyskomfort, przez skorzystanie z tego trybu, który nie czyni nieodwracalnych skutków. Zgadzam się natomiast, iż brutalna ingerencja chirurgiczna w ciało człowieka może mieć miejsce jedynie w przypadku pełnej zdolności do czynności prawnych.
Co do drugiego, pełnego trybu mój głęboki sprzeciw budzi warunek pozbycia się zdolności prokreacyjnych. Jak już podnosiłem chociażby kwestia chęci urodzenia dziecka nie wydaje mi się wyłącznie domeną kobiecą. Warto sobie w tym momencie przypomnieć, że dopóki taka sytuacja jest rozważana w sferze marzeń i żartów nie budzi żadnego sprzeciwu, a wręcz akceptację.
Warto również zwrócić uwagę, że nie każdy ma możliwości zdrowotne lub finansowe do przebycia operacji. Warunek zatem jest przeprowadzenia wydaje mi się oderwany od meritum problemu transseksualizmu.
Wprowadzenie odpowiednich konstrukcji wymagać będzie dokonania nowelizacja wielu dookólnych aktów. Jednak przypadek Wielkiej Brytanii pokazał, że przy odpowiedniej woli politycznej jest to możliwe. Nie oszukuję się jednak, że wymagać to będzie szeregu przygotowań. Mam tutaj na myśli
poważną debatę, która przybliży społeczeństwu zagadnienie transseksualizmu. Przekonanie chociaż części społeczeństwa do pożyteczności tych zmian jest kluczowe dla ich dokonania. Świetnym wstępem do takich społecznych rozważań jest fakt przenikania ustaleń organów traktatowych. Szerszy dostęp do argumentacji na polu międzynarodowym ożywia dyskusję. Podobnie stało się po
ustaleniu Zasad Yogyakarty. Ich promowanie trwa do dziś w przeróżnych formach. Wspomnieć wystarczy słynną wystawę Berlin- Yogyakarta, ale także mniejsze konferencje naukowe i panele dyskusyjne, w których ścierają się różne poglądy. Można powiedzieć, że taki stan rzeczy stał się dla mnie asumptem do zainteresowania się tematyką transseksualizmu.
Dorobek orzecznictwa i ustawodawstwa europejskiego pokazuje, że szczegółowe unormowania można i trzeba uchwalić. Konstrukcje prawne, które już dziś zdają egzamin w Niemczech czy Wielkiej Brytanii napawają optymizmem. Również ich ciągłe korekty przez nowelizacje Gender Recognition Act czy też pobudzające prawotwórczość orzeczenia niemieckich trybunałów uwydatniają fakt, że prawo ciągle trzeba ulepszać.
NIEPEWNOŚĆ PRAWA
Problemy z jakimi się stykamy przy chirurgicznej zmianie płci mają
oprócz kwestii prawnej charakter bioetyczny i obyczajowy. Samo prawo karne,
jak często się podkreśla, daje zabezpieczenia minimalne- z tego też tytułu nie
powinno być w żadnym względzie przekraczane. Trudno jednak przy braku
wyraźnej regulacji nie oprzeć się wrażeniu, że lekarze podejmujący trud i
wysiłek pomocy pacjentowi robią to trochę na własne ryzyko. Nic nie obroni
ich przed karnym zarzutem, jeśli ktoś postanowi trzymać się wykładni literalnej
art. 156 §1 ust.1 lub będzie się posiłkował rozważaniami wykluczającymi
uchylenia bezprawności takiego czynu. Stawia się tutaj na szalę swoją
nieposzlakowana opinię. Rozstrzygnięcie niezawisłego sądu także nie daje
pewności co do rezultatu. Smutny przykład profesora A. Wigury, który po
pionierskiej operacji zmiany płci u transseksualisty został oskarżony o
spowodowanie ciężkiego uszkodzenia ciała. Następnie po niekorzystnym
orzeczeniu z dnia 22 czerwca 1989r., w którym zakwestionowano możliwość
zmiany oznaczenia płci po zabiegach adaptujących, na lekarzy padł ślepy strach
o legalność swoich dotychczasowych praktyk. Transseksualistom w znacznym
stopniu utrudniono egzekwowanie prawa do prywatności zagwarantowanych
przez Konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Nikt
nie zaświadczy, że taka sytuacja się nie powtórzy.
Ocena systemu bioetycznego lub światopoglądu nie opartego na
tradycyjnych wartościach europejskich nie może powodować dyskryminacji i
braku tolerancji. Prawo karne winno się skupiać na zdarzeniach, które
zagrażają życiu lub zdrowiu człowieka w ujęciu pozbawionym arbitralnemu
zabarwieniu. Wykluczenie rozważań nad zastosowaniem ustawy karnej w
odniesieniu do przypadku chirurgicznej zmiany płci powinno znaleźć swoje
odzwierciedlenie w potwierdzeniu takiego stanu rzeczy przez materialne prawo.
Jeśli tego brakuje, to powinno się przejawiać w kulturze prawnej, jasnej ocenie
co do braku bezprawności praktyk ratujących życie transseksualistom. Oni
codziennie walczą o swoją tożsamość, a prawnokarne unormowania powinny
pozostać jeśli nie wspomagające, to na pewno obojętne.
Krzysztof Halasz

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Porno Eriki Lust to już za dużo

Powrócę moim wpisem do tematu pornografii. Nie dalej niż miesiąc temu miał miejsce, moim zdaniem, wyrok bardzo skandaliczny – nałożono na TVN karę 200 000 zł za wyemitowanie filmu Cabaret Desire Eriki Lust. Nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że film został wyemitowany po godzinie 23:00 (23:15) z uwzględnieniem specjalnego oznaczenia chroniącego nieletnich przed treściami pornograficznymi.

Tu mam nadzieję, że na naszym blogu zawitacie jeszcze drodzy prawnicy i prawniczki, bo jestem bardzo ciekawa Waszej opinii. Co mnie natomiast dotknęło, to fakt, że sprawa nie rozbiła się o to, że były to treści pornograficzne, ale o to, że treści te wymykały się heteronormatywnej erotyce. W decyzji dotyczącej wyroku argumentowano, że „Film zawiera liczne sceny ukazujące akty kopulacji z wykorzystaniem różnych technik i pozycji seksualnych, w tym seks oralny oraz lesbijski.”[s.3]. Niby nic, a jednak akcent idzie na techniki, które były oralne i lesbijskie wobec czego nie miały jak posłużyć reprodukcji. Były ukierunkowane na czystą, perwersyjną przyjemność, to tego poza męskim zasięgiem.

Po drugie sceny seksu trwały, aż... „Sceny o charakterze pornograficznym są długie, trwają od 1 do prawie 9 minut bez przerwy. Odnosząc się do argumentacji nadawcy należy podkreślić, iż treści ukazujące w szczególny sposób różnego rodzaju akty seksualne stanowiły niemal 40 % całości przekazu.”[s.4]. Jako feministka mogłabym krzyknąć – Super! W końcu ktoś pokazał stosunek trwający dłużej niż 30 s ostrego rżnięcia. Niestety zbliżając się do normalności (bo nawet 9 min to dla równie dobrze szybki numerek) oddalamy się od normy.

Co dotknęło mnie najbardziej? W uzasadnieniu posłużono się cytatem z prof. Filara – tylko dla osób o mocnych nerwach - „Prof. Marian Filar wprowadził do literatury naukowej podział na „pornografię klasyczną” oraz „pornografię dewiacyjno-perwersyjną”. Pornografia klasyczna stanowi [wszystko, co związane z seksem heteroseksualnym najlepiej w wersji „po bożemu” - nie będe przepisywać akapitu]. Pornografia dewiacyjno-perwersyjna obejmowałaby prezentację seksu sprzecznego z jego biologicznym ukierunkowaniem oraz seksu w nietolerowanych społecznie (lub także prawnie) formach, chodzi o formy, które zakładają eksploatację jednego z uczestników stosunku, w szczególności eksploatację polegającą na naruszeniu w związku z aktem seksualnym, innych, poza seksualnych dóbr prawnie chronionych. Zaliczamy tu więc prezentację seksu homoseksualnego i lesbijskiego we wszystkich jego wariantach, seks sadystyczny i połączony z gwałtem i przemocą, seks pedofilski, kazirodcy, nekrofilski i zoofilski.” [s.6]. Żeby nie było wątpliwości prof. Filar pisał te rzeczy w latach 70-tych! Niektóre poglądy się nie tracą ważności.

Nie wiem ilu z Was obejrzało filmy Eriki Lust, ale bardzo je polecam. Są estetyczne, seksowne, miłe dla oka i zmysłów, nie ma w nich przemocy, poniżenia, nierównych relacji władzy. Obawiam się, że właśnie to był powód dlaczego TVN dostał moralnego klapsa, a nie sam fakt, że wyemitował program pornograficzny.

TVN naruszyło art. 18. ust. 4. ustawy o radiofonii i telewizji
4. Zabronione jest rozpowszechnianie audycji lub innych przekazów zagrażających fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi małoletnich, w szczególności zawierających treści pornograficzne lub w sposób nieuzasadniony eksponujących przemoc.

A Wy co myślicie? Decyzja  poniżej, a E.Lust do znalezienia w internetowej norce chomika ;)

http://www.krrit.gov.pl/Data/Files/_public/Portals/0/wiadomosci/decyzja-1_2014.pdf



sobota, 15 marca 2014

Podziękuj cioci


Dziewczynki bardzo szybko się uczą, że trzeba powiedzieć dziękuję jak usłyszy się komplement.
Moim zdaniem małe dziewczynki są dużo bardziej wycofane niż chłopcy, dlatego, że one od najwcześniejszych chwil są oceniane, a chłopcy nie.
Maleńkiej dziewczynce z blond włoskami i wielkimi oczami prawie każdy mówi, jak tylko ją zobaczy, " jejku jaka jesteś słodka, jaka jesteś śliczna, jaką masz śliczną sukienkę, mogę ci zrobić warkoczyki?". Z małym chłopcem zaczynamy się bawić. Po prostu. Trzeba się go zapytać, co lubi i czym się interesuje, nie mówimy "ale jesteś słodki, jakie masz długie rzęsy, masz śliczne spodenki!" I nie robimy mu warkoczyków.
Mali chłopcy nie doświadczają oceniania w takiej skali, w jakiej doświadczają jej dziewczynki.

Kiedy kobieta idzie ulicą i na jej widok gwiżdżą budowlańcy, albo  cmokają, to uważamy to za seksizm i sytuację opresyjną. Kiedy sami / same piejemy z zachwytu nad uroczymi królewnami, wtedy to my stajemy się opresorami. Mamy władze oceniać dziecko naszymi kategoriami?

Gosiafr

Zdarzało się, że Adolf miał rację.

Kończymy pierwszy semestr zajęć w IBL PAN. W moje głowie jakby czyściej, klarowniej, jaśniej. 

"Look to the light. Follow the light. Learn from the light."

Chciałbym zadbać o wszystkich homofobów, ortodoksyjnych działaczy religijnych, silnych, prawdziwych, polskich mężczyzn i dać im trochę pożywienia, rozpocząć rzetelny tucz. Pamiętajcie! Jeszcze Polska nie zniknęła, kiedy Wy żyjecie!
Powołujecie się na Boga, Pismo Święte, kanony, trendy, zwyczaje, konieczność ochrony rodziny. Pielęgnujecie patriarchalny model najmniejszej komórki.
Proszę bardzo, jednak bardzo proszę, by czynić to u siebie a nie u mnie. 

Mnie nie interesuje prawo, mnie interesuje sprawiedliwość".
A mnie, Piotra M., nie interesuje prawo człowieka do jakichkolwiek profitów wynikających z różnicy płci. Mnie interesuje sprawiedliwość.
Sprawiedliwość w szkole, w pracy, w domu, wszędzie!

Dwa konta, dwa odkurzacze, dwa żelazka, dwie równe osoby, jedna macica, jeden penis, jeden związek, wspólne dziecko. 
Rodziców wspólne dziecko a związek Partnerski.


piątek, 14 marca 2014

nocne ptaki

Zdjęcia szwedzkiego fotografa Christera Strömholma.

 Plac Blanche w latach 50, stanowił w Paryżu centrum społeczności transseksualnej. Niedaleko placu Pigalle, dzielnicy czerwonych latarni, prostytuowało się wiele "nocnych ptaków" marzących o uzbieraniu pieniędzy na podróż do Casablanki i dokończeniu swojej gender przemiany. Większości przedstawionych na zdjęciach osób się to nie udało.

Strömholm napisał we wstępie do "Les amies de Place Blanche", w którym wydał serię portretów, -  miała to być książka "about insecurity… about humiliation… about the quest for self-identity and the right to live".  Skoda, że postulat, o prawie do własnej tożsamości, prawie do wolności, po prawie 70-ciu latch jest nadal aktualny, a nie stał się jeszcze oczywistością i wciąż budzi kontrowersje.













Dorota Wójtowicz