czwartek, 13 marca 2014

Coming Out

Marta Krasuska

Kilka lat temu mój znajomy otrzymał propozycję wyjechania do nowoutworzonej londyńskiej filii firmy, w której pracował w Polsce. Podczas kilku sesji szkoleniowych w różnych oddziałach firmy na terenie UE, które warunkowały sfinalizowanie awansu, poznał dwóch Francuzów, którzy również mieli wejść w skład ekipy nowego oddziału. Serdeczne relacje między nimi były podstawą podjęcia decyzji o wspólnym wynajęciu domu w Londynie. W dniu finalizacji umowy najmu, jeden z Francuzów „dokonał coming outu”- ujawnił swoją homoseksualność. Mój kolega, roztrzęsiony i zdenerwowany zadzwonił do mnie z pytaniem: „Co ja mam teraz zrobić??? On jest gejem!”. Byłam zdruzgotana- młody, wykształcony, podróżujący po świecie chłopak ma problem, ze jego przyszły współlokator jest gejem! I co w związku z tym?!
Nasza rozmowa była krótka:
-        Czy coś z jego strony ci grozi?- zapytałam.
-        Nie, przecież nie jest kryminalistą.
-        Czy jest to choroba, która możesz się zarazić?
-        No nie.
-        Czy cechy, które Ci u niego odpowiadały na tyle by się zaprzyjaźnić, nagle po tym wyznaniu zniknęły?
-        No nie. Fajny jest, lubię go.
-        Więc w czym jest problem?
-        Hmm. No w zasadzie to chyba nie ma. Dobra, masz rację.
Mieszkali w niezmienionym składzie 4 lata i przyjaźnią się do dziś.
Wiem dlaczego tak zareagował- nigdy wcześniej nie poznał wyoutowanego geja, wychowywany był w rodzinie bardzo religijnej i tradycyjnej, żeby nie powiedzieć konserwatywnej, w której homoseksualizm traktowano jak zboczenie. Rzeczywistość, konkretny przypadek był niekompatybilny z wzorcem, wtłoczonym do głowy w procesie socjalizacji.
Tekst Tomasza Basiuka „Coming out po polsku” przywołał w mojej pamięci tamtą sytuację. Jak pisze Basiuk, coming out z jednej strony opisuje działanie jednostki, zaś z drugiej odnosi się do procesu społecznego, który polega na budowaniu społecznej widoczności mniejszości seksualnych. Ujawnienie nigdy nie jest jednorazowym aktem. W przywołanej przeze mnie historii Francuz-gej był świadomy swojej seksualności- dokonał wewnętrznego coming outu; zaś jego ujawnienie się nie było jednokrotną sytuacją, przyszli współlokatorowie nie byli pierwszymi adresatami tego komunikatu. Jego pojedynczy akt ujawnienia się stał się elementem budowania widoczności osób o orientacji nieheteronormatywnej. Widoczność ta określana jako polityka tożsamościowa, jak pisze Basiuk, oparta jest na tzw. modelu etnicznym, zakładającym, ze mniejszość homoseksualna jest podobna do mniejszości etnicznych w tym sensie, że wyróżniają ją pewne cechy dające się opisać jako różnice kulturowe i że wyodrębnienie tej mniejszości jest związane z jakąś forma społecznej opresji.   Przeświadczenie kolegi, o niemożliwości spotkania geja czy lesbijki w sferach, w których on się poruszał, uzasadnia prawdziwość tezy Basiuka o istnieniu „homoseksualnej szafy”- niewidoczności osób homoseksualnych. To wspomniana (nie)widoczność jest natomiast elementem różnicującym sytuację mniejszości etnicznych i mniejszości seksualnych.
Zaryzykuje w tym miejscu stwierdzenie, że widoczność ma szansę determinować uznanie. Powszechny coming out gejów i lesbijek, ujawnienie się w ich najbliższym otoczeniu: na gruncie rodziny, znajomych, współpracowników może odczarować negatywne emocje i stereotypy, które funkcjonują w polskim społeczeństwie w stosunku do wszystkich, którzy znaleźli się poza definicją heteronormy.   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz