czwartek, 13 marca 2014

Rodzina

Marta Krasuska

Tańcząca z Siatami, Muszkieterowie Pryty, Miłościwie Panujące, Puchar Przechodni, Notorycznie Zdradzana i Sprytny Fiucik, Pogodzona z Losem i Jej Pan, Dziewica Niewzruszona, Żyjąca w Polsce i Głowa Rodziny, Rodząca po Ludzku dzięki Adeptowi Sztuki Lekarskiej zwana dalej Perforowaną (…) to bohaterowie esencjonalnie treściwej mini powieści Anny Rychter „Żyjąca w Polsce i inne stany nieważkości”, z wyjątkowo trafnym przeglądem polskiego społeczeństwa. Autorska fantazja ustąpiła miejsca krytycznej i precyzyjnej obserwacji pewnego tylko wycinka czasoprzestrzeni, przekonując jednak jak wiele różnorodnych postaci- lewitujących stanów nieważkości jest wokół nas- w rodzinie, w pracy czy sklepie osiedlowym; pewne historie zaś mogą okazać się wręcz naszymi biografiami. Autorka demaskuje polskie stereotypy i tradycyjne role społeczne, ludzkie słabości i popędy, konsekwencje wyborów życiowych. Żartobliwy i ironiczny styl powieści sprawia, że czyta się ją „lekko i przyjemnie”, jednak jej komediowy ton z każdą stroną staje się coraz słabszy, ustępując miejsca buntowi, czasem współczuciu dla bohaterów.

Wątek rodziny i interakcji między jej członkami pojawia się w powieści bardzo często. Jedną z nich jest rodzina „tradycyjnie tradycyjna”, której członkowie żyją bez spektakularnych porażek i takich samych sukcesów. „Wyprani i wyprasowani (…) Zdystansowana i Wzór Wszelkich Cnót wychodzili codziennie do pracy, Latorośle do pracy, a Seniorka Rodu do kościoła”, wiedli jednostajnie monotonny żywot. Śniadanie-praca, szkoła, kościół-wspólny posiłek-„cichutki odpoczynek”-lekcje-mycie-spanie. Rutyna wzorowego modelu wielopokoleniowej Rodziny bez „zdziczenia, alkoholizmu, narkomanii, depresji, emigracji zarobkowej, rozwodów i wszelkich zboczeń”. Ta neutralna i cnotliwa rodzina nie zauważyła i nie usłyszała kilkumiesięcznej tragedii za ścianą- tragedii katowanego dziecka. „Niczego nie widzieli, niczego nie słyszeli”- zeznania na policji były przede wszystkim ogromną traumą i poczuciem wstydu. Porządna rodzina przesłuchiwana przez policję, wplatana w jakąś sprawę, tacy spokojni, żyjący w swoim zamkniętym światku. „Zakatowany na śmierć dwulatek? To nie ich sprawa. (…) Dziecko i jego matka bici za ściana przez sadystę? Widocznie taki był ich wybór”. O ilu takich historiach słyszymy w programach informacyjnych?  Historia Pani Zdystansowanej i Pana Wzoru Wszelkich Cnót to nie literacka fikcja, to polska, codzienna rzeczywistość. „Tak naprawdę to nie wiadomo, która z tych dwóch rodzin była bardziej patologiczna”- z taką pointą pozostawia czytelnika Anna Rychter... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz