Przygotowania do zajęć
poświęconych problematyce rodziny były dla mnie impulsem do poszukiwań
informacji o przykładach rodzin, które są jak najbardziej odległe od
stereotypowego i tradycyjnego pojmowania tej instytucji. Poszukiwania
doprowadziły mnie do tekstu Katarzyny Michalczak, socjolożki i doktorantki w
Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW, poświęconego rodzinom żyjącym w
związkach niemonogamicznych pt.: „Dzieci,
kochanki, kochankowie, rodzice, przyjaciele – i znowu dzieci. Definicje własne
rodziny u osób określających się jako otwarcie niemonogamiczne.” [1]
Autorka
w swoim artykule konfrontuje utartą i powszechnie akceptowaną definicję rodziny
(w tekście przywołuje konkretną definicję autorstwa Franciszka Adamskiego),
która opiera się na założeniu, iż rodzina to „funkcjonalna struktura społeczna
zbudowana na monogamicznym, sformalizowanym związku małżeńskim, mającym dzieci,
przejmującym na siebie pełną odpowiedzialność za ich wychowanie i socjalizację”.
[2]
Ta
tradycyjna definicja została skonfrontowana ze współczesną koncepcją „rodziny z
wyboru”, która pozwala na uwzględnienie zarówno tego, że rodzina niekoniecznie
musi opierać się na więzach krwi, jak i tego, że rodzina może składać się z
osób pozostających ze sobą w relacji nieheteroseksualnej czy też
nieheteronormatywnej.
Przedmiotem
zainteresowania autorki jest przede wszystkim kwestia definiowania rodziny
przez osoby niemonogamiczne. W tym celu autorka przeprowadziła w Polsce badania
własne nad osobami otwarcie żyjącymi w niemonogamicznych związkach.
Używana
przez autorkę definicja niemonogamii zakłada wchodzenie w związki intymne z
więcej niż jedną osobą w tym samym czasie, za wiedzą i zgodą wszystkich partnerów/partnerek.[3]
Należy podkreślić, że osoby decydujące się na niemonogamiczne życie odchodzą
jednocześnie od silnie zakorzenionej w naszej kulturze normy jaką jest
monogamia. W takich związkach przedefiniowaniu ulegają role i funkcje partnerów
i partnerek tworzących relację niemonogamiczną. Jak zauważa autorka, największe
kontrowersje odbiorców wyników jej badań
budziła kwestia roli i sposobu funkcjonowania dzieci w społecznościach
poliamorycznych. Badane przez autorkę osoby dążyły do tego, aby dzieci różnych
rodziców wychowywały się razem (dzieci mówią na siebie brat/ siostra).
Większość negatywnych reakcji dotyczyła w tym kontekście „skazywania” dzieci na
życie poza ogólnie przyjętą normą, a zatem brak możliwości przekazywania
powszechnie akceptowanych wzorów dotyczących rodziny.
W
odniesieniu do definicji pojęcia rodziny prezentowanej przez badane osoby, co
łatwe do przewidzenia, rzadko kiedy opierała się ona na zasadzie pokrewieństwa
i więzów krwi. W większości były to własne definicje o szerokim zasięgu – do
rodziny zaliczani byli w pierwszej kolejności partnerzy/partnerki, osoby
bliskie emocjonalnie (w tym również przyjaciele), dzieci swoje i partnerów, a
dopiero w dalszej kolejności byli to właśni rodzice i rodzeństwo. Jednocześnie
jednak, badane osoby podkreślały, że osoba, z którą aktualnie jest się w
relacji romantycznej, nie staje się automatycznie członkiem rodziny. Tak więc
„rodzina” nie jest kwestią raz na zawsze określoną, oczywistą, ani samą przez
siebie zrozumiałą. Kluczowe znaczenie dla osób niemonogamicznych w kontekście rodziny
ma emocjonalna bliskość, możliwość zapewniania realizacji rozmaitych potrzeb, w
tym m.in. związanych z wychowywaniem dziecka przez więcej niż jedną czy więcej
osób, a także możliwość czerpania przez dzieci z więcej niż jednego modelu
danej roli płciowo-kulturowej.
Konsekwencje
wyboru życia w takich związkach nie są oczywiście wolne od negatywnych
aspektów. Do dwóch głównych zaliczyć należy płynność i stosunkowo częstą
niestałość relacji pomiędzy partnerami oraz konsekwencje z tym związane dla
dzieci: zakończenie relacji dziecka z dorosłą osobą, gdy kończy się relacja
miłosna pomiędzy tą osobą a którymś z rodziców. Drugim niekorzystnym czynnikiem
jest narażenie siebie i osób najbliższych na stygmatyzację z powodu
nienormatywnych wyborów. Przy czym źródłem stygmatyzacji mogą być zarówno
znajomi dorośli dzieci, rodzice ich dziecięcych przyjaciół, jak i instytucje –
a zatem wszyscy ci aktorzy, którzy funkcjonują w obrębie monogamicznej normy”. [4]
Nie
ulega wątpliwości, że tradycyjny model rodziny podlega ewolucji i w
dzisiejszych czasach coraz mniej osób definiujących się jako rodzina wypełnia
znamiona tej „konserwatywnej” definicji. W kwestii formułowania zakresu pojęcia
rodziny czeka nas zatem zmiana społeczna wywołana koniecznością włączenia do
głównego nurtu związków wykraczających poza obecnie obowiązującą i postrzeganą
przez niektórych jako jedyna słuszna, normę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz