poniedziałek, 3 marca 2014

Niemonogamiczna rodzina nietradycyjna



Przygotowania do zajęć poświęconych problematyce rodziny były dla mnie impulsem do poszukiwań informacji o przykładach rodzin, które są jak najbardziej odległe od stereotypowego i tradycyjnego pojmowania tej instytucji. Poszukiwania doprowadziły mnie do tekstu Katarzyny Michalczak, socjolożki i doktorantki w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW, poświęconego rodzinom żyjącym w związkach niemonogamicznych pt.: „Dzieci, kochanki, kochankowie, rodzice, przyjaciele – i znowu dzieci. Definicje własne rodziny u osób określających się jako otwarcie niemonogamiczne.” [1]
Autorka w swoim artykule konfrontuje utartą i powszechnie akceptowaną definicję rodziny (w tekście przywołuje konkretną definicję autorstwa Franciszka Adamskiego), która opiera się na założeniu, iż rodzina to „funkcjonalna struktura społeczna zbudowana na monogamicznym, sformalizowanym związku małżeńskim, mającym dzieci, przejmującym na siebie pełną odpowiedzialność za ich wychowanie i socjalizację”. [2]

Ta tradycyjna definicja została skonfrontowana ze współczesną koncepcją „rodziny z wyboru”, która pozwala na uwzględnienie zarówno tego, że rodzina niekoniecznie musi opierać się na więzach krwi, jak i tego, że rodzina może składać się z osób pozostających ze sobą w relacji nieheteroseksualnej czy też nieheteronormatywnej.

Przedmiotem zainteresowania autorki jest przede wszystkim kwestia definiowania rodziny przez osoby niemonogamiczne. W tym celu autorka przeprowadziła w Polsce badania własne nad osobami otwarcie żyjącymi w niemonogamicznych związkach.

Używana przez autorkę definicja niemonogamii zakłada wchodzenie w związki intymne z więcej niż jedną osobą w tym samym czasie, za wiedzą i zgodą wszystkich partnerów/partnerek.[3] Należy podkreślić, że osoby decydujące się na niemonogamiczne życie odchodzą jednocześnie od silnie zakorzenionej w naszej kulturze normy jaką jest monogamia. W takich związkach przedefiniowaniu ulegają role i funkcje partnerów i partnerek tworzących relację niemonogamiczną. Jak zauważa autorka, największe kontrowersje  odbiorców wyników jej badań budziła kwestia roli i sposobu funkcjonowania dzieci w społecznościach poliamorycznych. Badane przez autorkę osoby dążyły do tego, aby dzieci różnych rodziców wychowywały się razem (dzieci mówią na siebie brat/ siostra). Większość negatywnych reakcji dotyczyła w tym kontekście „skazywania” dzieci na życie poza ogólnie przyjętą normą, a zatem brak możliwości przekazywania powszechnie akceptowanych wzorów dotyczących rodziny.

W odniesieniu do definicji pojęcia rodziny prezentowanej przez badane osoby, co łatwe do przewidzenia, rzadko kiedy opierała się ona na zasadzie pokrewieństwa i więzów krwi. W większości były to własne definicje o szerokim zasięgu – do rodziny zaliczani byli w pierwszej kolejności partnerzy/partnerki, osoby bliskie emocjonalnie (w tym również przyjaciele), dzieci swoje i partnerów, a dopiero w dalszej kolejności byli to właśni rodzice i rodzeństwo. Jednocześnie jednak, badane osoby podkreślały, że osoba, z którą aktualnie jest się w relacji romantycznej, nie staje się automatycznie członkiem rodziny. Tak więc „rodzina” nie jest kwestią raz na zawsze określoną, oczywistą, ani samą przez siebie zrozumiałą. Kluczowe znaczenie dla osób niemonogamicznych w kontekście rodziny ma emocjonalna bliskość, możliwość zapewniania realizacji rozmaitych potrzeb, w tym m.in. związanych z wychowywaniem dziecka przez więcej niż jedną czy więcej osób, a także możliwość czerpania przez dzieci z więcej niż jednego modelu danej roli płciowo-kulturowej.

Konsekwencje wyboru życia w takich związkach nie są oczywiście wolne od negatywnych aspektów. Do dwóch głównych zaliczyć należy płynność i stosunkowo częstą niestałość relacji pomiędzy partnerami oraz konsekwencje z tym związane dla dzieci: zakończenie relacji dziecka z dorosłą osobą, gdy kończy się relacja miłosna pomiędzy tą osobą a którymś z rodziców. Drugim niekorzystnym czynnikiem jest narażenie siebie i osób najbliższych na stygmatyzację z powodu nienormatywnych wyborów. Przy czym źródłem stygmatyzacji mogą być zarówno znajomi dorośli dzieci, rodzice ich dziecięcych przyjaciół, jak i instytucje – a zatem wszyscy ci aktorzy, którzy funkcjonują w obrębie monogamicznej normy”. [4]

Nie ulega wątpliwości, że tradycyjny model rodziny podlega ewolucji i w dzisiejszych czasach coraz mniej osób definiujących się jako rodzina wypełnia znamiona tej „konserwatywnej” definicji. W kwestii formułowania zakresu pojęcia rodziny czeka nas zatem zmiana społeczna wywołana koniecznością włączenia do głównego nurtu związków wykraczających poza obecnie obowiązującą i postrzeganą przez niektórych jako jedyna słuszna, normę.





[1] interalia.org.pl/media/2013_08/michalczak.pdf
[2] cyt. za autorką, str. 50
[3] cyt. za autorką, str. 52 
[4] cyt. za autorką, str. 54

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz