piątek, 14 marca 2014

Męskość

Marta Krasuska



Dawid Bieńkowski w „Biało-czerwonym” dokonuje analizy kryzysu męskości
w ponowoczesnym społeczeństwie. Bohater powieści to Pawełek, Głowa Rodziny, realizujący swoje „naturalne” powołanie do zajmowania się sprawami ważnymi i poważnymi. To Prawnik, u którego największą traumę wzbudza raczkująca emancypacja żony, dotychczas ułożonej wedle pawełkowej tradycji, Majeczki.

W czym przejawia się chęć pielęgnowania patriarchalnej tradycji wg Pawełka?

Otóż bohater nie „zniżył się” do wykonywania tak bezproduktywnej czynności jak zajmowanie się dzieckiem, które tylko owinięte w te wszystkie szmaty, leżało w wózku, płacząc i wydalając. Przecież Poważny Mężczyzna- Poważny Prawnik nie będzie paradował z takim dzieckiem, z wózkiem, jak ci, co zbierają złom, butelki czy makulaturę. Pawełek zainteresował się tacierzyństwem dopiero wówczas, gdy Młody podrósł do poziomu „spacerówki”. Wtedy można było się pokazać z chłopakiem, z synem. Ach, cóż wtedy za duma rozpierała Tatę, który spłodził syna pierworodnego (urodzenie tego syna oczywiście miało znaczenie drugorzędne). Kwestie wychowawcze sprowadził do budowania autorytetu, najlepiej przy pomocy szpicruty, która w rodzinie była od pokoleń.

Kuchenna bezradność Pawełka (rozbijanie jajek młotkiem i jedzenie zimnego gulaszu, bo wymóg jego podgrzania jest ponad jego umiejętności, które nazywa dbałością o honor)
i uznanie kulinarnych umiejętności żony tylko potwierdza chęć przeniesienia do swojego gniazda nawyków wyniesionych ze swojego domu rodzinnego- Matki w kuchni, strajkującego i walczącego o Ojczyznę Ojca. Kobiety w bezimiennej i niedocenianej logistyce, mężczyźni w boju o sprawy ważne i chwalebne, walczący o wzmiankę w wielkiej Historii. 

Jego poglądy podsyca Dziadek a być może Ojciec, pseudonim „Parada”, genderowa konserwa z przerostem prostaty, który w wyobraźni, a czasem i w piaskownicy z wnukiem, prowadzi wciąż swoje regimenty w bój o wolność Ojczyzny. To gorycz jego skarcenia za niewłaściwe wykonywanie przez Majeczkę swoich uświęconych obowiązków gospodyni domowej, kłuje męskość Pawełka najbardziej, bo jak Dziadkowi a może Ojcu wytłumaczyć brak zupy na stole? Zupy będącej synonimem tradycyjnego, bezpłatnego cateringu, który ma zapewnić żona, zobowiązana do tego w chwili przyjęcia małżeńskiego brzemienia? Socjalizacja Pawełka przez Dziadka „Paradę” i umacnianie przekazywanych przez lata wzorców trwa w najlepsze: „jak można wydawać rozkazy bez łączniczek? Jak można walczyć, kiedy nie czekają z noszami śliczne sanitariuszki. I jak można wracać znużonym z pola bitwy, kiedy zupa nieuważona?” Co też tej Majeczce się stało, że po przyjściu po ciężkim dniu w kancelarii nie ma na stole talerza parującej zupy?!

Pawełek zajęty opiniami i dokumentami,  przeświadczony o swojej wyjątkowości i misji jaką ma do spełnienia nie przyjmuje do wiadomości, że Majeczka się usamodzielnia, nie patrzy już na niego z podziwem i zachwytem; a o to przecież chodzi Pawełkowi- o poddaństwo, podziw i uległość, poczucie władztwa i nieomylności.

 Męskość Pawełka zdefiniowana jest przez seksualność. Relacja między kobietą i mężczyzną sprowadza się każdorazowo do Ciśnienia wywołującego Twardość. Ciśnienie to atrybut, który aktywizuje mężczyznę do działania. Paraliżujący strach przed Miękkością, Zwisiorstwem, Pochwiactwem nie pozwala Pawełkowi na zbudowanie partnerskich relacji z żoną i życia w rodzinie, a nie obok niej. Dbałość o Twardość to batalia o męskie ego, potwierdzenie siły, konkurencyjności i zwycięstwa, bo tylko współzawodnictwo i walka napędzają życie Pawełka.

            Kryzys męskości Pawełka to walka o tradycję, strach przed utratą wpływów, strach przed zachwianiem zastanego status quo „odwiecznych” ról kobiety i mężczyzny.

Cóż, walkę ta przegrywa… J

 

1 komentarz:

  1. W swoim środowisku widzę to trochę inaczej, choć dostrzegam, że w opisany wyżej sposób funkcjonuje większość mężczyzn. Tylko, że moje środowisko, nazwijmy je, psychiatryczno-psychologiczne, z definicji wykracza poza szeroko rozumianą "normę". Pawełek? Jak może zmieniać pieluchy, jeśli sam co rano zastanawia się którą założyć. Naturalną tetrową czy korporacyjnego pampersa? Jednego z moich szefów ostatnio nie było dwa tygodnie w pracy. Wziął dwutygodniowy urlop tacierzyński. Inny kolega psycholog od pół roku nie widuje pacjentów. Przebywa na rocznym urlopie rodzicielskim.
    Bardzo bliska mi osoba, nazwijmy ją Hassan, urodzony w Emiratach, w każdej wolnej chwili przez trzy godziny celebruje gotowanie rosołu dla swojej latorośli. Zaprowadza synka do przedszkola, przyprowadza z przedszkola, myje podłogi, odkurza.
    Kiedyś, nie mogąc tego pojąć, widząc u Hassana w domu dominację kobiety a nie partnerstwo, powiedziałem, że jeśli ja się z kimś zwiążę, to zapewniam, że będziemy mieć dwa odkurzacze, dwa żelazka, dwa mopy itd...
    Pogardliwie wówczas rzekłem: "Wiesz Hassan, ta rozmowa nie ma sensu, idź lepiej gotować rosół".
    Jestem dumny, że trzech męskich, odpowiedzialnych facetów "gotuje zupy". Jestem dumny, że ich znam i z dumą wyczekuję, kiedy stanę przy kuchni i wrzucę ciało martwej kury do wrzątku.

    OdpowiedzUsuń